czwartek, 13 marca 2014

7



Zbudził mnie hałas, to Anna krzyczała wniebogłosy, krzyczała moje imię, spojrzałem na nią i próbowałem ją budzić, rzucała się po całym łóżku, więc przydusiłem ją własnym ciałem, powoli się uspokajała i otworzyła oczy ciężko oddychając.
- Cii już dobrze - wyszeptałem i pogłaskałem po policzku, ta przymknęła oczy, wyglądała tak niewinnie, że aż zachciałem obronić ją przed całym światem, chciałem znów dać nam szanse mamy cały miesiąc dla siebie.
- Już nie zasnę - oznajmiła
- Jak to nie? - spojrzałem na nią i położyłem się na plecach - Chodź - przygarnąłem ją ramieniem do siebie i pocałowałem w czoło
- To niepierwszy raz - westchnęła - Ale ty możesz spać, ja poleżę - skwitowała
- To poleżę razem z tobą - uśmiechnąłem się, wiedziałem, że ona też się uśmiecha, między nami zapadła cisza.
- Co z nami będzie Marc? - uniosła głowę, żeby spojrzeć mi w oczy
- Dajmy sobie czas, zobaczymy czy znów wypali - odpowiedziałem
- Chyba raczej tobie - posmutniała - Ale rozumiem - skwitowała, znów cisza, poprawiłem się, żeby widzieć jej twarz i głaskałem ją po plecach widziałem jak kleją jej się oczy, aż w końcu zasnęła, po chwili sam odpłynąłem.

***

Rano obudziłam się jako pierwsza, uśmiechnęłam się kiedy poczułam, że Marc mnie obejmuje, delikatnie wyślizgnęłam się z objęć i poszłam zrobić śniadanie, dopiero co zrobiłam kanapki, cóż tylko tyle umiem "gotować", a zadzwonił dzwonek do drzwi.
- NIESPODZIANKA! - wydarł się David De Gea
- Hej - uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się na szyje
- Ej bo zrobię się zazdrosna - wyskoczyła zza jego pleców Edurne
- Spokojnie kochanie - uśmiechnął się o do niej David
- Nie o ciebie, o nią - zaśmiała się i przytuliła mnie - Jeny maleńka jak dobrze, że się obudziłaś
- Też się ciesze - zaprosiłam ich do środka, David zaraz wpadł do kuchni
- O widzę, że dobrze trafiliśmy, jedzenie - aż mu się oczy zaświeciły
- Częstuj się - usiadłam naprzeciwko nich
- Anna uszykowała sobie jedzenia, a ty musisz jej zjeść - skwitowała z karcącą miną Edurne
- Ale... - mówił z pełną buzią
- Niech je - machnęłam ręką
- No - powiedział zadowolony - Nawet talerzyk mi uszykowała - wypiął dumnie pierś
- Czekaj, czekaj - podłapała Edurne - Po co ci był drugi talerzyk? Jest tutaj ktoś? - spojrzała na mnie
- Poszukałaś już sobie kogoś?! - zakrztusił się David i właśnie w tej chwili w kuchni pojawił się Marc, spojrzał na towarzystwo, a David patrzył na niego jak na ducha.
- Co on tutaj robi? - wydawało mi się, że w pytaniu Edurne wychwyciłam nutkę złości
- Marc mi pomógł zatrzymałam się na środku ulicy nie mogłam się ruszyć - opowiadałam jąkając się
- Cóż lekarz mówił, że to minie, spokojnie - objął mnie David
- Jeśli chcesz mogę ci potowarzyszyć tydzień, bo zostaje w Hiszpanii, a ten osobnik ściskający cię znów wraca do Anglii - powiedziała z wyrzutem patrząc na Davida
- Nie zostajesz? - spojrzałam na Davida
- No nie mogę, ale wiesz dzisiaj mogę spać z tobą Edurne się nie obrazi - skwitował, zaśmiałam się, a Marc się odchrząknął
- Na tym talerzu kiedyś były kanapki, ale ten wielkolud je wciągnął, przygotuje je zaraz - uśmiechnęłam się do Marca
- To wy idźcie pogadać o meczu czy o czym tam chcecie, a ja pomogę Annie - oznajmiła Edurne, stanęła przede mną i założyła ręce na biodra
- Myślę, że nie jesteś zła na Davida, że się wydurnia, przyjaźnimy się już bardzo długo wiesz jaki on jest - spojrzałam na nią
- Nie no coś ty - uśmiechnęła się - Powiedź mi jak tutaj się znalazł Marc - spojrzała na mnie
- No tak jak ci mówiłam, stanęłam jak debil na środku pasów, a on mnie odwiózł do domu
- Ale jakoś został tutaj na noc, czy wy...
- Niee - zaprzeczyłam - Bałam się zostać sama wiec poprosiłam go, aby przenocował
- Myślisz, że będziecie razem? - przypatrzyła mi się uważnie
- Bardzo bym chciała, wiesz dobrze jak go kocham, ale nie wiem czy on czuje to samo - skrzywiłam się
- Nie wiem jak ci to powiedziec - wyginała swoje palce, spojrzałam na nią i nagle pojawiły mi się mroczki przed oczami, chwyciłam się blatu - Wszystko gra? - przytrzymała mnie Edurne
- Już tak - usiadłam na krześle
- Zawołam chłopaków niech cie przeniosą do łóżka - oznajmiła i pobiegła do salonu

***

- Zerwałeś z Verą? - zapytał prosto z mostu David
- Nie - oznajmiłem
- To po co jej robisz nadzieje? - wstał z kanapy i poszedł do mnie
- Ja... - jąkałem się
- Zrobimy tak albo powiesz Annie, że jesteś z Verą, albo wyjdź - stanął przy drzwiach
- Chłopaki! Pomóżcie mi, Annie jest nie dobrze - wbiegła do salonu Edurne, pobiegłem do kuchni, Anna siedziała bladziutka na krześle
- Co jest? - spojrzałem na nią
- Mam ciemno przed oczami - powiedziała słabo i błądziła wzrokiem
- Chodź tutaj - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju - Zostańcie z nią, a ja pójdę zadzwonić do lekarza - oznajmiłem, po którtkiej rozmowie, lekarz obiecał przyjechać jak najszybciej

***

- Moje maleństwo - objął mnie David
- Lepiej? - spojrzała na mnie Edurne
- Tak - odpowiedziałam słabo - Ed co mi chciałaś powiedzieć? - podniosłam się na łokciach, Edurne spojrzała na Davida
- Teraz to nieważne słoneczko - uśmiechnął się
- Nie no powiedzcie, już mi lepiej
- Lekarz będzie za chwile - wpadł do pokoju Marc - Anna jest tam? - pogłaskałem ją po policzku, gdy to robiłem czułem palące spojrzenie Davida
- ANNA! ANNA! - darł się z dołu Jordi, zaraz pojawił się w drzwiach, zmierzył wzrokiem Marca i podbiegł do mnie - Co się stało? - zapytał zmartwiony
- Nic, panikują - skwitowałam, po krótkiej chwili pojawił się lekarz, kazał wszystkim wyjść, a potem mnie zbadał, oznajmił, że mam za mało witamin i powinnam więcej wychodzić, fakt od wyjścia ze szpitala na dworze byłam tylko trzy raz, zapisał mi witaminy i przypomniał, że za miesiąc się spotykamy na kontroli.

***
- I co z nią? - zapytałem kiedy lekarz wyszedł z pokoju
- Nic strasznego, spokojnie musi częściej wychodzić i brac witaminy - oznajmił, podziękowaliśmy mu
- Wiecie, co widzę, że już nie jestem potrzebny - oznajmił Jordi
- Już idziesz? - wyłoniła się Anna, ze swojego pokoju
- Wracaj do łóżka, odpocznij - spojrzał na nią Jordi
- Właśnie - poparła go Edurne - Wpadnę jutro - uśmiechnęła się i przytuliła się do Anny
- Pa słonko - objął ją David
- Pa wielkoludzie - zaśmiała się i ucałowała jego policzki
- Jeszcze ja - podszedł do niej Jordi
- Już idziesz? Dopiero co przyszedłeś - spojrzała na niego
- Ale ja mówiłem musisz odpocząć, wpadnę kiedy indziej - ucałował jej policzki - Nara Marc - spojrzał na mnie i wyszedł
- Co tak stoisz do łóżka - spojrzałem na nią
- Wychodzisz? - podeszła do mnie
- A mam? - odgarnąłem jej włosy z twarzy
- Nie - zarzuciła mi ręce na szyje, powoli zbliżała się do mnie, w ostatniej chwili odsunąłem się, Anna spuściła głowę
- Przepraszam nie mogę - skwitowałem
- Nic się nie stało - mówiła łamiącym się głosem - Pójdę się położyc - zniknęła za drzwiami jej sypialni

***

- Pigro co jest nie tak ze mną? - spojrzałam na malca, ten spojrzał na mnie, a potem powrócił do zabawki - Czy aż tak zmienił się przez dwa lata, a ja tego nie zauważam, żyjąc wspomnieniami? - mówiłam raczej do siebie, bo Pigro mnie zlał dla zabawki - Mam coś zrobić, czy faktycznie dać mu czas... - rozmyślałam dalej, położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć, ale to nic nie dało, szczerze się nie dziwie, przecież jakąś godzinę temu, zamknęłam jednak oczy
kiedy Marc wszedł do pokoju, przystanął na chwilę i poszedł do łazienki, nie wiem czy zrobił to specjalnie, ale zostawił uchylone drzwi. Powoli sunęłam się z łóżka i podeszłam do drzwi, zobaczyłam, ze Marc się rozbiera, już po chwili widziałam go od tyłu w całej okazałości, przegryzłam wargę i ani trochę nie chciało mi się ruszyć z miejsca. Obserwowałam każdy jego ruch, zaśmiałam się w duchu, że pewnie teraz wyglądam jak jakaś psychopatka.
- Podglądasz mnie? - wyrwał mnie z transu Marc
- Tak troszkę - uśmiechnęłam się
- Jak możesz - wystawił mi język
- To było silniejsze ode mnie, musiałam sprawdzić, czy ci nie zmalał - zaśmiałam się
- Ty... - wskazał palcem na mnie
- Ja? Co ja? - droczyłam się z nim
- Nie mam na ciebie słów, zobaczymy jak ty pójdziesz się kąpac, też muszę sprawdzic czy ci nie zmalały - skwitował
- Ja kochaniutki wiem, że trzeba się zakluczyć, a ty specjalnie zostawiłeś uchylone, chciałeś, żebym cię podglądała - oznajmiłam
- Po porostu zapomniałem - wzruszył ramionami
- A ja po porostu zapomniałam, że tak nie wolno - powtórzyłam jego gest
- Cwaniara
- Cwaniak
- I tak ci nie wierzę
- Ja tobie też - skwitowałam
- To co mogę już się wykąpać? - spojrzał na mnie
- Nie krępuj się - oparłam się o futrynę
- Serio? - zaśmiał się
- No dobra, ale potem przygotuj się na spacer, nie wytrzymam w domu kolejnego dnia - oznajmiłam i zamknęłam drzwi
- MIAŁAŚ ODPOCZYWAĆ - przypomniał
- Ale miałam też częściej wychodzić na świeże powietrze - odgryzłam się i poszłam się przebrać, Pigro cały czas mnie obserwował - Teraz ty mnie podglądasz, jakaś męska solidarność? - mały przekręcił głową - Już wiem, też chcesz iśc na spacer, spokojnie weźmiemy cię - zapewniłam, a ten zniknął, a za chwilę wrócił ze smyczą
- Już - wpadł do garderoby Marc
- Przebrałam się - oznajmiłam dumnie
- A ja myślałem, że będziesz w bieliźnie - posmutniał
- Masz - podałam mu smycz
- Pigro też idzie?
- Oczywiście

***

Wyszliśmy z domu, cały czas się wygłupialiśmy, było jak dawniej, aż do ulicy, Anna spojrzała na mnie niepewnie
- Trzymaj Pigro - podałem jej smycz, a ją samą wziąłem na ręce
- Co robisz? - zdziwiła się
- No jakoś trzeba je pokonać - uśmiechnąłem się, i tak robiłem co pasy, brałem Anne na ręce, a Pigro leniwie dreptał za nami. Jedliśmy lody, spacerowaliśmy po parku, a potem po plaży, tak jakby te 2 lata były dwoma dniami. Uśmiechaliśmy się do siebie, opowiadałem jej jak ciężko mi było po wypadku, a kiedy doszedłem do wątku z Valencią, ogarnęło mnie straszne poczucie winy, wymieniłem wszystkich moich kumpli z Valencii, ale ominąłem ten ważny szczegół, który mógłby ją tak bardzo zranić. Mogę zranić obydwie.
- Kiedy masz pierwszy trening z Barcą? - spojrzała na mnie
- Jutro
- Weźmiesz mnie, chce się przywitac z chłopakami - uśmiechnęła się na samą myśl o tych wariatach, a ja w środku panikowałem, a co jeśli któryś z nich jej powie o Verze, albo zrobi to Edurne czy David. Jednak, gdy jej odmówię ta sama zacznie zadawać mi niewygodne pytania. - Żyjesz? - pomachała mi przed oczami
- Pewnie - otrząsnąłem się - To jutro ze mną jedziesz na trening, powiadasz?
- Tak bardzo chcę - zaśmiała się
- Więc musisz wiedzieć jeszcze o jednej ważnej rzeczy - spojrzałem jej prosto w oczy
___________________________________________________________________________
Chyba ta pogoda, źle działa na moją wenę, bo ogarnia mnie straszne lenistwo, a potem piszę takie bezsensu rozdziały jak ten...

7 komentarzy:

  1. Jaki świetny :)
    Pigro taki mądry piesek ^^
    Marc musi jej w końcu powiedzieć o Verze..

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że Marc wkrótce zrozumie, że najważniejsza dla niego jest Anna. Ale to kwestia czasu. Dziewczyna musi być cierpliwa. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ed i David są wspaniałymi przyjaciółmi! A rozmowa Anny i Marca? Hahaha, fenomenalna. Mam nadzieję, że niedługo Marc powie Annie o Verze, bo do bardzo nie fair w stosunku do nich obu. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał...... Nie mam pojecia co powiedzieć. Jestem pod wrażeniem. Chętnie będę czytać twojego bloga. Bardzo mi się podoba. ;-)

    Twój blog O Mario i Ann był moim pierwszym blogiem który przeczytałam i pamiętam że strasznie mi się podobał. Ale przeczytałam go jak już zakończyłaś i było mi trochę przykro że nie mogłam skomentować. xd
    Mam nadzieję że ten blog będzie równie wspaniały jak tamten....
    Co by tu jeszcze powiedzieć?
    Hmmm... Masz wielki talent i cieszę się że go nie marnujesz ....
    Pozdrawiam serdecznie!
    Kasia :-*

    PS Zapraszam w wolnej chwili na moje blogi :
    http://mario-i-susanne.blogspot.com/?m=1
    http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/?m=1

    Dziękuję i sorki za spam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Anna nie załamie się z powodu Very, przecież dziewczyna nie ściana, da się przesunąć :D Uwielbiam ten rozdział, głównie ze względu na Davida, jego nie da się nie lubić :D
    Marc mam nadzieję, że zmądrzeje i zrozumie, że to Anna jest dla niego najważniejsza, przecież nawet ślepy by to zauważył :D
    Czekam na kolejny i mam nadzieję, że David będzie się częściej pojawiał! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesadzasz... Jest bardzo fajny :)
    Ciekawa jestem, jak Anna zareaguje na wieści o Verze... O ile wgl Marc odważy jej się to powiedzieć. Powinien. Bo im dłużej będzie to ukrywał, to będzie gorzej.
    Zapraszam Cię również do siebie na: http://niemiecki-koszmar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. kurcze, ja już powoli zaczynam się w tym wszystkim gubić. zastanawia mnie tylko, czy Anna dowie się o Verze od samego Marca czy, jednak znajdzie w sobie odwagę aby jej powiedzieć a może będzie to ktoś "życzliwy" bądź też mający na celu przede wszystkim dobro dziewczyny? zobaczymy.
    Marc, na dwa fronty jeszcze nikt nie wygrał, Ty weź się zdecyduj chłopie.
    rozdział jak zwykle świetny, tyle ode mnie. pozdrawiam i życzę weny <3

    aa i oczywiście serdecznie zapraszamy z Julką na jedynkę. :)
    para-siempre-fcb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń