niedziela, 9 lutego 2014
1
Przenieśmy się w przeszłość...
Był upalny dzień czerwca 2014 roku...
- Dzisiaj wielki dzień brachu - wyszczerzył się Alba
- Jesteś zdecydowany? - zapytał Fabregas
- Jak nigdy - uśmiechnąłem się
- To do dzieła! - poklepał mnie po ramieniu Tello
Tak to ten dzień dzisiaj poproszę o rękę moją ukochaną Anne. Wybiegłem z ośrodka treningowego i popędziłem do domu, aby się przygotować, wszystko musi być idealnie, ona jest tego warta.
Cały nabuzowany wyjechałem po nią, jak zwykle wyglądała nieziemsko.
- Witaj kochanie - obdarowałem ją namiętnym pocałunkiem
- Hej przystojniaku - uśmiechnęła się i rozczochrała mi fryzurę
- Ej układałem ją przez godzinę - oznajmiłem i zacząłem się poprawiać
- Widziałam cię już po wstaniu z łóżka nie uciekłam, teraz też tego nie zrobię - pocałowała mnie w policzek
- Oh dziękuje moja pani - roześmiałem się i otworzyłem jej drzwi do samochodu
- Dlaczego zawsze otwierasz mi drzwi od miejsca pasażera - spojrzała na mnie - Może chciałabym kiedyś poprowadzić - skwitowała
- Serio chcesz? - spojrzałem na nią
- A co nie dasz mi swojego dzidziusia - wystawiła mi język
- Nie dla dobra wszystkich - zaśmiałem się, a ona udawała, że się obraziła, robiła to tak słodko, że uśmiech mi się poszerzał
- Zapamiętam to sobie - zagroziła
- Mam nadzieje, że cały dzisiejszy dzień zapamiętasz - uśmiechnąłem się i po raz kolejny ją pocałowałem
- A co zatańczysz dla mnie nago na plaży? - wyszczerzyła się
- Jeszcze lepiej - oznajmiłem i odpaliłem silnik
- W żadne trójkąty się nie bawię - zastrzegła
- Spokojnie będziesz tylko ty i ja - zerknąłem na nią
Gdy dojechaliśmy na plaże Anna nie mogła się nadziwić ile trudu włożyłem w tą kolacje, jeszcze przed jedzeniem wpadła na szalony pomysł.
- O jak romantycznie, brakuje jeszcze żebyśmy biegli do siebie tak jak zawsze w filmach - wyszczerzyła się
- Że jak? - spojrzałem na nią
- No patrz - zaprowadziła mnie na brzeg - Ty stój tutaj - ustawiła mnie - A ja - pobiegła parę metrów dalej i stanęła naprzeciwko mnie - Tu
- I co teraz? - udawałem głupa
- Wpadnę ci w ramiona - zaśmiała się i zaczęła biec, oczywiście musiałem się z nią podroczyć i ominąć ją.
- Ja się już z tobą nie bawię - skrzyżowała ręce na piersiach
- Dlaczego kochanie? - objąłem ją - Ja tylko bałem się, że mnie zdusisz tym swoim ciałkiem - zaśmiałem się, a ta mnie uderzyła w bok i zaczęła gonić, parę razy zaliczając glebę w piasku, na co wybuchałem głośnym śmiechem.
- Gdy tylko cię dorwę to cię utopię, nie żartuje! - odgrażała się biegnąc w moją stronę.
- Chodź tu ty mały agresorze - uniosłem ją w górę i znów zobaczyłem ten przepiękny uśmiech dla którego straciłem głowę.
- I tak cię utopię - spoważniała po chwili
- Spróbuj - odstawiłem ją na ziemie
- Wszystko ma swój czas - uśmiechnęła się podstępnie - Idę...- rozejrzała się na chwilę -... w krzaki, za potrzebą, zaczekaj - pobiegła w stronę zarośli.
- Może ci pomóc? - zaśmiałem się
- Nie, poradzę sobie idź lepiej przygotuj jedzenie - rozkazała, a więc usiadłem na kocu i zacząłem wystawiać jedzenie, nagle na mojej głowię wylądowało wiaderko z wodą. - Mówiłam, że cię utopie - roześmiała się usiadła na przeciwko mnie - Mmm owoce morza - wychwalała
- Tak mandarynki są bardzo z morza, zresztą kiwi też - spojrzałem na nią
- Już morza, bo pływają w wodzie, która była w wiaderku - oznajmiła
Zajadaliśmy, więc smakołykami, otworzyłem wino na odwagę, cały czas ściskałem w kieszeni pudełko z pierścionkiem, jednak nie mogłem znaleźć tej idealnej chwili, aby go wyciągnąć. Anna wtuliła się we mnie i w tym momencie poczułem, że to właśnie ta chwila. Gdy zobaczyła pudełko spojrzała na mnie zaskoczona.
- Moja kochana wariatko, nowoczesne wcielenie Afrodyty, posiadaczko najpiękniejszego uśmiechu na Ziemi - w tym momencie się uśmiechnęła - O właśnie takiego - wskazałem - Czy wyjdziesz za mnie? - spojrzałem jej w oczy.
- Skrzywdzę nasze dzieci kiedy dostaną i moją i twoją głupotę, no ale może będą mądre po dziadkach - filozofowała - Ale co mi tam, wybaczą mi będę ich sexi mamuśką - nie przestawała gadać - Zgadzam się - wyszczerzyła się i pocałowała mnie.
Spędziliśmy cudowną noc na plaży.
- Wiesz... - zacząłem, ale ona nie pozwoliła mi dokończyć
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się i wspięła się na ramionach, aby mnie pocałować
- Mogłoby być tak zawsze - przytuliłem ją
- Spanie na piasku ci się podoba? - zaśmiała się
- A czemu by nie, może rozbijmy się na bezludnej wyspie - wyszczerzyłem się
- Stanowcze nie, zdecydowanie wole moje łóżko - pocałowała mnie w policzek
- A moje? - spojrzałem na nią
- Twoje też daje rade - wystawiła mi język
- Sama je wybrałaś! - oznajmiłem
- Esh, byłam młoda i głupia. Teraz kupimy sobie wodne, albo najlepiej z 7 łóżek - podsunęła
- Po co ci aż 7? - przeraziłem się
- Jak to na każdy dzień inne - popatrzyła na mnie
- Podoba mi się ten pomysł - uśmiechnąłem się cwaniacko
- Marc - zbliżyła swoją twarz do mojej
- Tak? - zamknąłem oczy
- Jedźmy do domu, mam wszędzie piasek - skwitowała z uśmiechem
- Dobrze królewno - posprzątaliśmy wszystko i wsiedliśmy do samochodu
Powoli robiło się jasno, na drodze była znikoma ilość samochodów. Włączyliśmy sobie muzykę i uśmiechnięci wracaliśmy do domu. Anna odpięła swoje pasy, spojrzałem na nią zaskoczony.
- Patrz na drogę, zaraz będziemy w domu - roześmiała się, gdy odwróciłem głowę na ulice, było już za późno...
______________________________________________________________________________
Trochę przeszłości, myślę, że was nią nie zanudzę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Początek był na serio przesłodki i romantyczny. Widać, że Anna i Marc byli w sobie na serio mocno zakochani. Szkoda, że ich dzień na plaży się tak zakończył. Przecież mogło być tak pięknie. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowało to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda , że Anna zapadła w śpiączkę , bo widać , że bardzo się kochali :*
Mam nadzieję , że Marc się opamięta i zrozumie , że to nie kariera piłkarska jest ważniejsza tylko miłość < 3
Czekam z niecierpliwością na następny : *
A ten gif z biegnięciem po plaży mnie rozwalił XD
Początek rozdziału jest bardzo słodki, taki aż wręcz bajkowy. Bardzo mi się podoba. To był dla nich piękny dzień. Szkoda, że zakonczył się tak tragicznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie:)
Pozdrawiam:)
Jej jaki słodki początek *-* i ten rozwalający gif hahaha :D
OdpowiedzUsuńAle ta końcówka :c aż mnie przeszły ciarki...
Czekam na następny !
aj, kolejne naprawde fajne opowiadanie stworzone przez Ciebie. przyznam, że trochę trudno mi się je czytało, bo jak zobaczyłam tego gifa co biegną po plaży to nie mogłam pohamować śmiechu. musiałam czytać od poczatku a potem znowu ten gif mi się przypomniał a ja smieję się jak głupia co mi się ostatnio bardzo często zdarza o.O
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!
przy okazji serdecznie zapraszam na nowość
co kryje się pod nagłym ociepleniem stosunków na linii Ramos - Ronaldo? i co gryzie Ikera?
odpowiedzi jak zwykle na te-quiero-para-siempre.blogspot.com ;)