Słysze jakieś cholerne pikanie, pika cały czas, nie cierpię tego dźwięku, a towarzyszy mi już chyba długo, chcę czymś rzucić w sprzęt, który wydaje ten straszny odgłos, jednak nie mogę otworzyć oczu, są jakby sklejone, czyżby ktoś zrobili mi jakiś głupi żart?
- Anna? - słyszę jakiś znajomy głos, ale nie mogę dopasować go do imienia, otwieram budzie, aby zapytać czy mógłby mi pomóc odkleić oczy, ale i ta próba mi się nie udaje.
- Co siedzisz taki zdziwiony? - kolejny głos, ten też brzmi znajomo, walczę z własnym ciałem, aby otworzyć chodź jedno oko i spojrzeć kto to jest i gdzie my w ogóle jesteśmy, powoli czuje jak moje oczy poddają się mojej woli i podnoszą powieki, przez chwilę widzę ciemność
- Ona, chyba... - przerwał na chwilę - ona chyba się budzi - powiedział zdumiony, wow też mi wydarzenie
- Pójdę po lekarza - powiedział znajomy głos 2, czekaj, czekaj lekarza? Ale jak? Po co? Wreszcie otworzyłam oczy, powoli rozejrzałam się i zobaczyłam zdziwioną twarz mężczyzny, potem kroplówkę i jakieś inne urządzenia
- Hej Anna - uśmiechnął się owy mężczyzna, na myśl przychodziło mi tylko jedno imię, chciałam je wypowiedzieć, ale tylko poruszyłam ustami - Jak dobrze, że się wreszcie obudziłaś - przytulił mnie delikatnie, po chwili pojawił się kolejny mężczyzna, a za nim o ile się nie mylę lekarz.
- Panno Kowalsky miło że się obudziłaś - uśmiechnął się ten w białym kitlu
- Mówiłem, że się budzi - odparł zadowolony drugi mężczyzna
- Wiesz gdzie jesteś? - zapytał lekarz i poświecił mi latarką po oczach, co za cham, pokiwałam głową na tak - Dasz radę mówić? - spojrzał na mnie
- Tak - oznajmiłam ledwo słyszalnie
- Więc jak się nazywasz?
- Anna Kowalsky - odparłam szeptem
- Dobrze - uśmiechnął się, a ja nie wiedziałam skąd ta radość, spojrzałam na dwóch mężczyzn stojących za lekarzem - Marc? - nie wiem czemu wypowiedziałam to imię, ale od kilku godzin prześladowało mnie w myślach, ci na tę imię spuścili głowy - Mogą panowie wyjść na chwilę, przewieziemy Anne na badania - oznajmił lekarz.
- Anna? - słyszę jakiś znajomy głos, ale nie mogę dopasować go do imienia, otwieram budzie, aby zapytać czy mógłby mi pomóc odkleić oczy, ale i ta próba mi się nie udaje.
- Co siedzisz taki zdziwiony? - kolejny głos, ten też brzmi znajomo, walczę z własnym ciałem, aby otworzyć chodź jedno oko i spojrzeć kto to jest i gdzie my w ogóle jesteśmy, powoli czuje jak moje oczy poddają się mojej woli i podnoszą powieki, przez chwilę widzę ciemność
- Ona, chyba... - przerwał na chwilę - ona chyba się budzi - powiedział zdumiony, wow też mi wydarzenie
- Pójdę po lekarza - powiedział znajomy głos 2, czekaj, czekaj lekarza? Ale jak? Po co? Wreszcie otworzyłam oczy, powoli rozejrzałam się i zobaczyłam zdziwioną twarz mężczyzny, potem kroplówkę i jakieś inne urządzenia
- Hej Anna - uśmiechnął się owy mężczyzna, na myśl przychodziło mi tylko jedno imię, chciałam je wypowiedzieć, ale tylko poruszyłam ustami - Jak dobrze, że się wreszcie obudziłaś - przytulił mnie delikatnie, po chwili pojawił się kolejny mężczyzna, a za nim o ile się nie mylę lekarz.
- Panno Kowalsky miło że się obudziłaś - uśmiechnął się ten w białym kitlu
- Mówiłem, że się budzi - odparł zadowolony drugi mężczyzna
- Wiesz gdzie jesteś? - zapytał lekarz i poświecił mi latarką po oczach, co za cham, pokiwałam głową na tak - Dasz radę mówić? - spojrzał na mnie
- Tak - oznajmiłam ledwo słyszalnie
- Więc jak się nazywasz?
- Anna Kowalsky - odparłam szeptem
- Dobrze - uśmiechnął się, a ja nie wiedziałam skąd ta radość, spojrzałam na dwóch mężczyzn stojących za lekarzem - Marc? - nie wiem czemu wypowiedziałam to imię, ale od kilku godzin prześladowało mnie w myślach, ci na tę imię spuścili głowy - Mogą panowie wyjść na chwilę, przewieziemy Anne na badania - oznajmił lekarz.
***
Po meczu miałem zapchaną skrzynkę i kilkanaście połączeń nieodebranych, to Eric i Cristian. Byłem zły, bo mecz nie poszedł mi tak jak się spodziewałem, cały czas w głowię miałem to, że Anna się obudziła.
- Jedziesz do niej? - spojrzał na mnie Alba
- Nie - odpowiedziałem twardo - Po turnieju ją odwiedzę - oznajmiłem
- Tello do mnie dzwonił, że masz jak najszybciej przyjeżdżać pytała o ciebie - powiedział Gerard
- Tak wiem, że pytała lekarz to samo mi powiedział - odpowiedziałem podirytowany
- Chociaż ze względu na wasze dawne uczucie powinieneś tam być - spojrzał na mnie Jordi
- A może ty pojedź zawsze czułeś do niej mięte - wbiłem w niego wzrok, a ten spuścił głowę
- Ona wybrała ciebie, kochała tylko ciebie, odpuściłem sobie widząc jaka jest z tobą szczęśliwa, wiesz dobrze, że życzyłem wam jak najlepiej - skwitował z wyrzutem
- Teraz masz wolną rękę, jest cała twoja - oznajmiłem
- Obyś tych słów nie pożałował - wstał i zaczął pakować swoje rzeczy
- Gdzie jedziesz? - spojrzał się na niego Gerard
- Spotkać się z Anna - skwitował i wyszedł z szatni trzaskając drzwiami
- Jesteś idiotą - pokręcił z niedowierzaniem głową Gerard
- Ja? - zdziwiłem się
- Tak ty, wiesz dobrze, że Anna kocha tylko ciebie, ale jeśli to Alba będzie jej pomagać wrócić do rzeczywistości może się to zmienić - oznajmił
- I dobrze, niech układają sobie życie, będę miał spokój - rozsiadłem się
- Zobaczymy - wyszeptał i jako kolejny wyszedł z szatni trzaskając drzwiami
- Jedziesz do niej? - spojrzał na mnie Alba
- Nie - odpowiedziałem twardo - Po turnieju ją odwiedzę - oznajmiłem
- Tello do mnie dzwonił, że masz jak najszybciej przyjeżdżać pytała o ciebie - powiedział Gerard
- Tak wiem, że pytała lekarz to samo mi powiedział - odpowiedziałem podirytowany
- Chociaż ze względu na wasze dawne uczucie powinieneś tam być - spojrzał na mnie Jordi
- A może ty pojedź zawsze czułeś do niej mięte - wbiłem w niego wzrok, a ten spuścił głowę
- Ona wybrała ciebie, kochała tylko ciebie, odpuściłem sobie widząc jaka jest z tobą szczęśliwa, wiesz dobrze, że życzyłem wam jak najlepiej - skwitował z wyrzutem
- Teraz masz wolną rękę, jest cała twoja - oznajmiłem
- Obyś tych słów nie pożałował - wstał i zaczął pakować swoje rzeczy
- Gdzie jedziesz? - spojrzał się na niego Gerard
- Spotkać się z Anna - skwitował i wyszedł z szatni trzaskając drzwiami
- Jesteś idiotą - pokręcił z niedowierzaniem głową Gerard
- Ja? - zdziwiłem się
- Tak ty, wiesz dobrze, że Anna kocha tylko ciebie, ale jeśli to Alba będzie jej pomagać wrócić do rzeczywistości może się to zmienić - oznajmił
- I dobrze, niech układają sobie życie, będę miał spokój - rozsiadłem się
- Zobaczymy - wyszeptał i jako kolejny wyszedł z szatni trzaskając drzwiami
***
Po tygodniu wylegiwania się w szpitalnym łóżku nadszedł czas, abym wstała, nikt nie powiedział mi ile spałam i kim jest do cholery Marc, który zajmuje moje myśli, co noc śnią mi się koszmary, wołam jego imię, a potem orientuje się, że nadal jestem w szpitalu, do dwóch mężczyzn sprzed tygodnia dołączył trzeci, czy ja miałam takie branie?
- Witaj Anna, pamiętasz mnie? - usiadł koło mnie pan nr.3
- Szczerze to nie - odpowiedziałam trochę skołowana - Marc? - kolejny, który spuszcza głowę na dźwięk tego imienia - A jak się nazywasz? - spojrzałam na niego, a ten wbił we mnie swoje smutne oczy
- Jordi - szepnął
- Ładnie - uśmiechnęłam się - To znam już trzech Erica, Cristiana i Jordiego - oznajmiłam - A może powiesz mi kim jest/był Marc? - spytałam
- Nie wiem czy jestem dobrą osobą... - zawahał się - Może on sam ci to powie - oznajmił
- A jest tutaj? - poruszyłam się
- Nie - skrzywił się
- A kiedy będzie?
- Za miesiąc - odpowiedział
- Dopiero - załamałam się - i cały miesiąc będę żyła w niepewności kim on jest, a może chociaż mi powiesz czy on jest moim przyjacielem czy wrogiem? - złapałam go za rękę i spojrzałam w oczy, chyba się speszył, bo znowu spuścił głowę, co tu się do cholery dzieje?
- Anna nie, nie mogę, nie chcę, i nie umiem - wstał
- Dużo tych nie - skwitowałam
- Przepraszam - usiadł ponownie
- Przejdziemy się? - spojrzałam na niego
- Dobrze - wypuścił powietrze, pomógł mi wsiąść na wózek i zawiózł do ogrodu
- A ty kim dla mnie jesteś? - zapytałam kiedy byliśmy w ogrodzie
- Przyjacielem - odpowiedział, ale błądził gdzieś wzrokiem
- Tylko? - dotknęłam jego policzka, aby na mnie spojrzał
- Hola Anna! - wydarł się Cristian z Erickiem, ten drugi zmierzył mnie wzrokiem, bo nadal trzymałam rękę na policzku Jordiego
- Hej - uśmiechnęłam się
- Przynieśliśmy ci żarcie, bo tutaj dostajesz takie papki - oznajmił Cristian
- Dzięki - cmoknęłam go w policzek
- Pamięć wróciła? - spytał Eric siadając na ławce
- Nie - skrzywiłam się
- Spokojnie lekarz mówił, że to minie
- Może powróci jeśli dowiem się kim jest Marc, co noc go wołam, ale nie mogę dostrzec jego twarzy - skwitowałam i wbiłam w nich wzrok
- Przepraszam na chwilę - oznajmił Eric wyciągając telefon i odchodząc na bok, po chwili przyszedł wyciągając w moją stronę telefon - Ktoś chce z tobą rozmawiać - wręczył mi aparat
- Halo? - odezwałam się
- Hej, jak się czujesz? - spytał głos, któremu z każdym słowem łamał się głos, nie wiem dlaczego ale łzy popłynęły mi po policzkach
- Dobrze, rozpoczęłam rehabilitacje, powoli wstaje na nogi, ostatnio nawet chodziłam po szpitalnym korytarzu - oznajmiłam
- Płaczesz? - spytał
- Nieee - przeciągałam, a po drugiej stronie usłyszałam cichy śmiech, który przyprawił mnie o szybsze bicie serca - Mogę cię o coś spytać?
- Pewnie - odpowiedział
- Jak się nazywasz? - spytałam, a po drugiej stronie zapadła cisza - Wiesz trochę głupio się czuje pytając cię o to, ale jak pewnie wiesz mam lekkie problemy z pamięcią - skwitowałam skołowana, nadal cisza - No powiedź coś - szepnęłam, usłyszałam jak wypuszcza powietrze
- Jestem Marc - oznajmił, telefon wypadł mi z ręki, a ja sama osunęłam się na wózku, Anna chwilowo znów w ciemnościach.
- Witaj Anna, pamiętasz mnie? - usiadł koło mnie pan nr.3
- Szczerze to nie - odpowiedziałam trochę skołowana - Marc? - kolejny, który spuszcza głowę na dźwięk tego imienia - A jak się nazywasz? - spojrzałam na niego, a ten wbił we mnie swoje smutne oczy
- Jordi - szepnął
- Ładnie - uśmiechnęłam się - To znam już trzech Erica, Cristiana i Jordiego - oznajmiłam - A może powiesz mi kim jest/był Marc? - spytałam
- Nie wiem czy jestem dobrą osobą... - zawahał się - Może on sam ci to powie - oznajmił
- A jest tutaj? - poruszyłam się
- Nie - skrzywił się
- A kiedy będzie?
- Za miesiąc - odpowiedział
- Dopiero - załamałam się - i cały miesiąc będę żyła w niepewności kim on jest, a może chociaż mi powiesz czy on jest moim przyjacielem czy wrogiem? - złapałam go za rękę i spojrzałam w oczy, chyba się speszył, bo znowu spuścił głowę, co tu się do cholery dzieje?
- Anna nie, nie mogę, nie chcę, i nie umiem - wstał
- Dużo tych nie - skwitowałam
- Przepraszam - usiadł ponownie
- Przejdziemy się? - spojrzałam na niego
- Dobrze - wypuścił powietrze, pomógł mi wsiąść na wózek i zawiózł do ogrodu
- A ty kim dla mnie jesteś? - zapytałam kiedy byliśmy w ogrodzie
- Przyjacielem - odpowiedział, ale błądził gdzieś wzrokiem
- Tylko? - dotknęłam jego policzka, aby na mnie spojrzał
- Hola Anna! - wydarł się Cristian z Erickiem, ten drugi zmierzył mnie wzrokiem, bo nadal trzymałam rękę na policzku Jordiego
- Hej - uśmiechnęłam się
- Przynieśliśmy ci żarcie, bo tutaj dostajesz takie papki - oznajmił Cristian
- Dzięki - cmoknęłam go w policzek
- Pamięć wróciła? - spytał Eric siadając na ławce
- Nie - skrzywiłam się
- Spokojnie lekarz mówił, że to minie
- Może powróci jeśli dowiem się kim jest Marc, co noc go wołam, ale nie mogę dostrzec jego twarzy - skwitowałam i wbiłam w nich wzrok
- Przepraszam na chwilę - oznajmił Eric wyciągając telefon i odchodząc na bok, po chwili przyszedł wyciągając w moją stronę telefon - Ktoś chce z tobą rozmawiać - wręczył mi aparat
- Halo? - odezwałam się
- Hej, jak się czujesz? - spytał głos, któremu z każdym słowem łamał się głos, nie wiem dlaczego ale łzy popłynęły mi po policzkach
- Dobrze, rozpoczęłam rehabilitacje, powoli wstaje na nogi, ostatnio nawet chodziłam po szpitalnym korytarzu - oznajmiłam
- Płaczesz? - spytał
- Nieee - przeciągałam, a po drugiej stronie usłyszałam cichy śmiech, który przyprawił mnie o szybsze bicie serca - Mogę cię o coś spytać?
- Pewnie - odpowiedział
- Jak się nazywasz? - spytałam, a po drugiej stronie zapadła cisza - Wiesz trochę głupio się czuje pytając cię o to, ale jak pewnie wiesz mam lekkie problemy z pamięcią - skwitowałam skołowana, nadal cisza - No powiedź coś - szepnęłam, usłyszałam jak wypuszcza powietrze
- Jestem Marc - oznajmił, telefon wypadł mi z ręki, a ja sama osunęłam się na wózku, Anna chwilowo znów w ciemnościach.
***
Jeszcze długo trzymałem telefon przy uchu, chcą wiedzieć co się stało z Anną, słyszałem Erica jak woła lekarza, słyszałem też Albe i Tello. Słysząc jej głos po tych dwóch latach wszystko pękło we mnie, sam sobie zaprzeczałem mówiąc, że dla niej już nie ma miejsca w moim życiu, ona zapisała się w nim na dobre.
- Ty płaczesz? - przerwała moje rozmyślania Vera i stanęła naprzeciwko mnie, nie niech ona teraz do mnie nie mówi, nie po Annie, bo zacznę ją porównywać do niej, a nigdy tego nie robiłem, do teraz. - Co się stało? - pogłaskała mój policzek i odłożyła telefon od mojego ucha - Coś nie tak z Ericiem?
- Nie... ja... ja - jąkałem się - Ja po prostu muszę tam pojechać, wybacz - skierowałem się do sypialni i zacząłem pakować
- Pojadę z tobą - pojawiła się w drzwiach Vera
- Nie, muszę pobyć sam - plątałem się
- Sam? Marc czy ze mną zrywasz? - spojrzała się na mnie
- Oczywiście, że nie kochanie - podszedłem do niej - Po prostu muszę coś załatwić, wrócę jak najszybciej - zadeklarowałem się i wybiegłem z mieszkania z małą torbą, to kierunek Barcelona, kierunek Anna...
___________________________________________________________________________
Mam nadzieje, że nie skopałam za bardzo. Kolejny będzie w czwartek, chociaż takie mam plany. Pozdrawiam i dziękuje za komentarze :*
- Ty płaczesz? - przerwała moje rozmyślania Vera i stanęła naprzeciwko mnie, nie niech ona teraz do mnie nie mówi, nie po Annie, bo zacznę ją porównywać do niej, a nigdy tego nie robiłem, do teraz. - Co się stało? - pogłaskała mój policzek i odłożyła telefon od mojego ucha - Coś nie tak z Ericiem?
- Nie... ja... ja - jąkałem się - Ja po prostu muszę tam pojechać, wybacz - skierowałem się do sypialni i zacząłem pakować
- Pojadę z tobą - pojawiła się w drzwiach Vera
- Nie, muszę pobyć sam - plątałem się
- Sam? Marc czy ze mną zrywasz? - spojrzała się na mnie
- Oczywiście, że nie kochanie - podszedłem do niej - Po prostu muszę coś załatwić, wrócę jak najszybciej - zadeklarowałem się i wybiegłem z mieszkania z małą torbą, to kierunek Barcelona, kierunek Anna...
___________________________________________________________________________
Mam nadzieje, że nie skopałam za bardzo. Kolejny będzie w czwartek, chociaż takie mam plany. Pozdrawiam i dziękuje za komentarze :*
No Marc brawo! Miałam nadzieję, że do niej pojedzie. Teraz już wszystko powinno pójść w lepszym kierunku. Nie chciałabym stracić pamięci, to musi być coś okropnego.
OdpowiedzUsuńmam mieszane uczucia bo niby wielka miłość, te sprawy ale Marc sie jednak na Anne wypiął. ja rozumiem, miał prawo ułożyć sobie życie z normalną dziewczyną a nie z rośliną z którą nie ma kontaktu, jednak jesli sie kogos bardzo kocha to sie o nim nie zapomina. nigdy. niby teraz w nim coś sie obudziło, jakby to on był uśpiony a raczej jego uczucia, tyle, że ja na chwile obecną kibicuje Jordiemu. wydaje mi sie bardzo wartościowym facetem. potrafił uszanować uczucia Anny. boje. sie tylko że nie tylko Vera ale i on bedzie cierpiec jak Anna odzyska pamiec. tylko co bedzie wtedy z Bartrą? ah, kończe te swoje spekulacje. czekam na kolejny z niecierpliwością. buziaki ;*
OdpowiedzUsuńJej nareszcie Marc zmądrzał...
OdpowiedzUsuńŻe nikt go za to co mówił nie walnął...
Oby Anna szybko odzyskała swoją pamięć:)
Świetne ! :)
Tak! Vera wreszcie się obudziła! Dobrze, że miała przy sobie trzech kochanych panów <3 Ale bardzo się cieszę również, że Marc zdecydował się jednak pojechać do Barcelony, do Anny. Kibicuję im całym sercem. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWięc zastanawiam się czemu dopiero teraz dowiedziałam się o tym blogu. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć, że to co piszesz jest wprost cudowne ♥
OdpowiedzUsuńDobrze, że Anna się już obudziła i ma się nią kto opiekować Eric, Cristian i Jordi są naprawdę kochani i opiekuńczy. Co do Marca to kompletnie go nie rozumiem, bo jak można odejść od ukochanej osoby tylko dlatego, że ta jest długi czas w śpiączce? Odrzucając ją w taki sposób popełnił jeden z największych błędów w swoim życiu i w dodatku związał się z Verą, która moim zdaniem jest pusta? Tak chyba tak to mogę ująć, od początku czuję do niej niechęć, bo to ona pozwoliła zapomnieć mu o jego dawnej miłośći, tak po prostu zmieniła jego zdanie. Mam nadzieję, że stan Anny po tej rozmowie się nie pogorszy, ona na to nie zasługuje, za dużo już przeżyła, a Marc? A on powinien się wstydzić i żałować wcześniej podjętej decyzji.
Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
Cudne!
OdpowiedzUsuńDobrze, że już się wybudziła. Teraz może być tylko lepiej.
Coś wydaje mi się, że Marc będzie żałował swojej decyzji, tej o pozostawieniu Anny. Wydaje mi się, że będzie musiał o nią rywalizować z Jordim, ale to tylko takie moje domysły :)
Ciekawa jestem jak potoczy się spotkanie Marca z Anną, może pamięć jej wróci? Niee, to by było za proste :)
Dodawaj szybko nowy i daj mi o nim znać :*
Póki co drugi rozdział u mnie na: http://niemiecki-koszmar.blogspot.com/
http://zapomniec-wszystko.blogspot.com/ nowy rozdział u mnie.
UsuńŚwietnie jak zawsze < 3
OdpowiedzUsuńMarc musi się zdecydować , ale mam nadzieję , że wybierze dobrze . Rozumiem , że to jest dla niego trudna sprawa , ale to przecież nie wina Anny , że miała wypadek : c
Mam nadzieję , że się zreflektuje i teraz będzie trwał przy dziewczynie . : 3
Szkoda mi trochę Very , bo na pewno ona też będzie cierpieć : c
Czekam na następny < 3
Buziaki , kochana ; *
Akcja się rozkręca! Świetnie, że Anna się obudziła. Wreszcie jest wśród żywych. Musiała bardzo kochać Marca, skoro tak bardzo go pamięta, a innych nie. Obrońca Barcelony dziwnie się zachowuje. Skoro Anna się obudziła powinien ją odwiedzić i wyjaśnić, co teraz z nimi. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nowe opowiadanie, które dopiero ruszyło o piłkarzach BVB http://ourhistorywithbvb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAnna się obudziła i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że Marc nie odwróci się od niej i pomoże przypomnieć sobie przeszłość jaka ona by nie była. Jeśli ten dupek ją skrzywdzi to zapewniam, że osobiście nakopię mu do dupy :>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział:
http://deniaal.blogspot.com
oni jak dotąd byli bardzo szczęśliwą rodziną
OdpowiedzUsuńona cieszyła się szczęściem przyjaciół powoli zapominając o własnych niepowodzeniach
on miał wszystko co chciał a przynajmniej tak mu sie wydawało
pewnego dnia wszystko sie zmieniło. oni stracili życie. on i ona natomiast najlepszych przyjaciół, zyskując tym samym malutką pociechę, która sprawi, że na nowo uwierzą w miłość.
razem z Julią Pique serdecznie zapraszamy na naszego nowego bloga o FC Barcelonie
para-siempre-fcb.blogspot.com